Nasza podroz juz od samego poczatku zapowiadala sie niezwykle ciakwie. Planowalismy sobie odpoczac od calej goraczki zwiazanej ze swietami ktora panuje teraz w Anglii i zapewniam was ze udalo nam sie to w stu procentach. Na samym poczatku nalezalo by wspomniec o pogdzie. Ku naszej uciesze slupek rteci caly czas oscylowal w granicach 20-27 stopni. Bardzo to nas ucieszylo, zwlaszcza ze u nas deszcz i chlod a czasem nawet i snieg. Ale tyle juz o pogodzie. Zaraz po wyladowaniu na lotnisku Al masira w Agadirze wynajelismy sobie autko i udalismy sie do naszego hotelu. Mielismy rezerwacje w hotelu Tagadirt. Kurort wybudowany w latach 80 i to widac. Mimo wszystko jednak atmosfera byla bardzo przyjemna. Juz na samym wejsciu zaczepia nas jakis Marokanczyk i probuje sprzedac co tylko sie da. Wdajemy sie z nim w rozmowe i okazuje sie ze jego zona jest Angielka i maja w Agadirze biuro podrozy. Po chwili juz jestesmy z Omarem dobrymi znajowmymi i ten proponuje wycieczke na wzgorze z ktorego cudownie widac cala panorame miasta. jedziemy z nim i jeszcze jednym jego kolega kreta droga ktora prowadzi nas wysoko panad miasto. Widoki cudowne. Pieknie widac jak wielki jest Agadir. Niestety (lub stety) czestujemy Omara tequila ktora ze soba przywiezlismy i biedak nie jest juz w stanie jechac kreta droga w dol. Na szczescie dolaczyla do nas jego zona ktora zwiozla nas bezpiecznie na dol a takze zareklamowala swoje bioro podrozy z ktorego uslug pozniej skozystalismy.